Obyś w ciekawych czasach pilotował cz. 4

KIEDY LUD SZEPCZE…

…daremny jest krzyk sułtana, natomiast pilot – z zachowaniem wszelkich proporcji, wszak dzierży w dłoni raptem tylko autokarowy mikrofon – nie może nie zauważyć kiedy turyści tracą zainteresowanie standardowymi informacjami płynącymi z tegoż mikrofonu. Uwagę zbiorową stopniowo coraz bardziej przykuwała kwestia zupełnie podstawowa: co tak naprawdę dzieje się w kraju, w którym właśnie jesteśmy?

To były czasy kiedy większość turystów miała już telefony komórkowe, ale media społecznościowe dopiero raczkowały. Messenger właśnie wystartował, whatsappa wynaleziono kilka miesięcy później. Informacje, że coś się w Syrii dzieje docierały esemasami od naszych bliskich z Polski, którzy paradoksalnie pytali przede wszystkim o jedno: co się u Was dzieje? – jesteście przecież na miejscu.

Myśmy nie wiedzieli, bo skąd? W hotelowym telewizorze  serwowano tylko programy arabskojęzyczne, a za oknami autokaru życie toczyło się normalnie – żadnych demonstracji, wybuchów, jednym słowem strawy, którą żywią się media.

Poprosiłem naszego przewodnika Nasera, absolwenta Politechniki Warszawskiej, żeby powiedział co się w jego, a przez niecałe trzy dni także w naszym kraju, dzieje. Uczynił to jak byliśmy już w drodze do hotelu: – u nas nic się nie dzieje, spójrzcie tylko. Jak zwykle bardzo dużo samochodów, ludzie przyjeżdżają na zakupy, do restauracji, jest normalnie.

Jechaliśmy reprezentacyjną aleją Damaszku Fayez Mansour mijając przykuwającą wzrok, zdobioną na wzór orientalny fasadę ambasady Iranu i sąsiadującą z nią nowoczesną, jednobryłową ambasadę Kanady. Późny wieczór to pora kiedy w Syrii, jak i we wszystkich krajach basenu Morza Śródziemnego temperatura na zewnątrz pozwala na wyjście z domu. Ulice jak co dzień pełne były ludzi.

Program syryjskiej części wycieczki kończył się następnego dnia zwiedzaniem wielkiego meczetu Omajjadów,

odwiedzanym licznie przez szyickich pielgrzymów z Iranu.

Wewnątrz meczetu, który był wcześniej bazyliką św. Jana Chrzciciela znajduje się

sanktuarium, w którym pochowana jest jego głowa.

Po czasie wolnym na damasceńskiej starówce, a zwłaszcza

na bazarze al-Hamidijja

i położonym niedaleko jego głównego wejścia pomnikiem sułtana Saladyna Wielkiego – którego mauzoleum znajduje się nieopodal meczetu Omajjadów – już tylko droga powrotna do Jordanii.

Do naszego hotelu w Ammanie przyjechał przedstawiciel jordańskiego kontrahenta. Rozmawialiśmy oczywiście o Syrii. Bardzo chciał, podobnie jak syryjski przewodnik i jak piszący te słowa, żeby prawdziwym był obraz spokojnego, przyjaznego kraju, z którego właśnie wyjechaliśmy, a nie tego z wybuchającymi bombami, wylewającego się z przekazów medialnych.

W wojnie domowej w Syrii zginęło ponad pół miliona ludzi. Z dużych miast najbardziej ucierpiały Aleppo i Homs, którego sunnicka dzielnica Baba Amr ostrzeliwana była w marcu 2012 r. nieustannie przez trzy tygodnie. Kontrolowany przez siły rządowe Damaszek, który pozostał niezniszczony, był „jedynie” areną demonstracji i wybuchów samochodów-pułapek.

 

Następny odcinek Za lufami karabinów (Algieria)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *